Dziś zaskoczyło mnie szleńcze tempo dnia. Miał to być już trzeci z rzędu dzień odpoczynku i izolacji od całego złego świata. Wyszło inaczej. Nie tak źle. Na zdjęciach powrót do spaceru z aparatem po pobliskich polach. Mogłabym tak chodzić i chodzić. Gonić oddalającą się linię horyzontu.
Piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńRobisz świetne zdjęcia... To ostatnie daje niesamowite wrażenie trójwymiaru :)
OdpowiedzUsuńprzepiękne zdjęcia, zwłaszcza drugie i trzecie :)
OdpowiedzUsuńpewnie, że można oficjalnie a nie oficjalnie "przyjaciel" z którym nie widziałam się 5 miesiecy :)
OdpowiedzUsuńA ja dzisiaj na cmentarzu strasznie wyłem, że nie miałem aparatu.
OdpowiedzUsuńUwielbiam tą miękkość kolorów twoich zdjęć no ; )
OdpowiedzUsuńA moje pastelowe to trochę zasługa photoshopa niestety ; )
Mmm, zdjęcia umieszczone w tej notce naprawdę Ci się udały =)
OdpowiedzUsuń