wtorek, 27 sierpnia 2013


Sierpień już się kończy. Rok temu, spotkałabym się pewnie ze znajomymi w ten cudownie smutny ostatni dzień wakacji, wszyscy byśmy usilnie próbowali unikać tematu września, ale i tak krążylibyśmy wciąż wokół tego samego. Teraz jestem już studentką, to znaczy nie do końca, ale w październiku wszystko się zacznie. I sama nie wiem co mnie czeka. Wiele ludzi wspomina ten okres jako najszczęśliwszy w swoim życiu. A ja chyba tak nie mam. Nie mam takich najszczęśliwszych okresów. Owszem, dzieciństwo to chyba było miłe, ale zostało mi tylko jakieś mgliste uczucie że wtedy było po prostu beztrosko, mam w głowie kilka wspomnień, zapamiętanych różnie przez innych ludzi. Potem przyszedł jakby czas na to żeby dorosnąć, ale ja wcale tego nie czuje. Widzę jak świat się zmienia, ale wciąż w  środku czuję o samo. Jasne, do paru spraw rzeczywiście zmieniłam stosunek, trochę się nauczyłam na błędach, trochę chciałam naprawić swój charakter. Ale ogólnie rzecz ujmując, świat widzę tak samo jak kilka lat temu, z problemami radzę sobie tak samo jak kiedyś, cieszę się że jest to co jest. I co właściwie chcę powiedzieć, to to że nie dzielcie swojego życia na jakieś szczęśliwe i mniej szczęśliwe okresy. Cieszcie się tym co macie tu i teraz. Zawsze może być gorzej, a kiedy czarne chmury się pojawią, będziecie wspominać że kiedyś ( wasze teraz ) to było fajnie, inaczej, radośniej. A więc chodzi o to żeby doceniać teraźniejszość i czerpać z niej jak najwięcej radości. Bo za kilka minut, sekund, to zostanie tylko w waszych wspomnieniach.


2 komentarze:

  1. Przeczytałam dwa posty i bardzo mi się u Ciebie spodobało!
    Przepiękne zdjęcia:) Twoje? Cudny klimat, poczytam dalej. Jestem...no, sporo starsza, mam 35 lat, ale pamiętam ten czas studencki, z perspektywy trochę jednak w nadal beztroskich barwach, choć wtedy nie miałam takiego wrażenia...był to też dla mnie czas nieszczęśliwej ostatecznie miłości...Dlatego dla mnie czas studiów i ten zaraz po, to zamknięty częściowo okres, mimo wszystko. Ale tak silnie na mnie wpłynął, że nie jestem w stanie i nie chcę się go wyrzec. Bo ukształtował mnie i to, jak mogłam później przeżywać kolejne lata:)Bardzo pozytywnie, bo teraz doceniam to, co mam, każdy dzień, jakże różny od tego, co mogło być....

    OdpowiedzUsuń

będzie mi miło jeśli coś napiszesz :)