Obudziłam się dziś rano i miałam wrażenie jakbym była w środku zimy. Za oknem szaro, w domu zimno, a na zegarku stanowczo zbyt wczesna pora. I poczułam się źle, tak jakby nic się w ogóle nie wydarzyło. A potem było jeszcze gorzej, bo dotarło do mnie jak bardzo się myliłam. Myślałam, że naładowałam baterie, że zrobiłam wszystko, że dobrze się przygotowałam na zimę, że jakoś przetrwam i dam radę. Naprawdę, wystarczył jeden pochmurny, chłodny dzień i już całe lato stało się takie odległe. Mimo to, postanawiam się nie załamywać, dać sobie radę z chłodami, uczyć się do tej głupiej matury, zbierać kasę na wakacje i jakoś zadbać o dobry nastrój. Mam wielką nadzieję, że mi się uda, i Wam życzę tego samego :) Tobie też Tomasiewicz :)* No i żeby nie było, że zapominam, Suchasowi też :P
pierwsze zdjęcie genialne...
OdpowiedzUsuńa wracając do twojej refleksji to nagle zapragnęłam napisać post,bo wczoraj pośród tego zimna poczułam to samo...
Piękna, spokojnie. Żadne mrozy ani matura nam straszne nie będą. Zainwestujemy w duże dawki wyśmienitej herbaty oraz jakże magicznych, inspirujących zdjęć i damy rade. bo jak nie my, to kto? (:
OdpowiedzUsuńNajwierniejsze czytelniczka, Tomasiewicz :*
yyy, matury? łomatko :) jakby co, to służę pomocą z lektur. ja, polonistka. między innymi ;)
OdpowiedzUsuń